środa, 8 kwietnia 2020

Zwyczaje Wielkanocne sławnych Polaków.

 Jak spędzali Wielkanoc Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Eliza Orzeszkowa, Maria Konopnicka?
    Znakomici pisarze i artyści poświęcali w swoich wspomnieniach wiele miejsca Wigiliom i Świętom Bożego Narodzenia, mniej natomiast najważniejszemu w roku liturgicznym – Wielkanocy. Jednak w licz­nych pamiętnikach i listach można znaleźć ślady przeżyć związanych z tradycją i obyczajowością Dnia Zmartwychwstania Pańskiego. Jak przeżywali go więc ci, którzy na stałe weszli do panteonu twórców pol­skiej kultury?

Państwo Mickiewiczowie żyli w Pa­ryżu bardzo skromnie, ale zarówno w dni powszednie, jak i świąteczne przyjmo­wano polskich i francuskich przyjaciół. Na stole wielkanocnym 27 marca 1846 r. pojawiło się tradycyjne święcone, pęta kiełbas litewskich wędzonych w dymie jałowcowym, a przysłanych z kraju, ba­ranek, ćwikła, ale „największy aplauz wy­wołały mazurki – było ich kilkanaście, po­krytych lukrem i osmażanymi w cukrze bakaliami, tworzyły barwny kobierzec na białym obrusie. Miały różne smaki – wi­leński, cały 
z daktyli i orzechów, oblany pomadkowym lukrem, radziwiłłowski – z samych bakalii pomiędzy opłatkami, suto pokryty zaprawioną rumem polewą i wiele innych. Francuskie damy zachwy­cały się ich smakiem, prosząc panią Celi­nę o przepisy – i rzeczywiście, w jakiś czas później w domach znajomych paryżan serwować zaczęto polskie delicje”.

 Juliusz Słowacki, który podobnie jak Adam Mickiewicz, spędził na obczyźnie wiele lat, czas Wielkiej Nocy przeżywał niekiedy samotnie. O jednej z nich opo­wiedział obszernie w liście do ukochanej matki – Salomei Becu. Była wczesna wio­sna 1857 r. Zamieszkał w starym klaszto­rze w górach Libanu. Żyli tam ormiańscy mnisi. Wspaniałe widoki na półwysep bejrucki, zatokę i góry wywoływały u bardzo wrażliwego poety stany i prze­życia mistyczne. Tam też odwiedził go polski jezuita, namawiając do spowiedzi. Młody Juliusz, który odszedł na jakiś czas od religijnych praktyk, klęcząc przed księ­dzem rozpłakał się, wspominając minio­ne bezpowrotnie szczęśliwe lata wczesnej młodości. Spotkanie z księdzem i atmosfera libań­skiego klasztoru zaowocowały znakomi­tym utworem. Tam właśnie zacząć pisać Anhellego - stylem przypominającym... Biblię.

Kiedy Maria Konopnicka stała się już sławną poetką a jej sześcioro dzieci usamodzielniło się, wolna od trosk wycho­wawczych i roli gospodyni domowej, za którą nie przepadała, zaczęła podróżo­wać.
Wielki Tydzień 1902 r. pani Maria i jej przyjaciółka, malarka, spędzały we Florencji ciesząc się, że nie muszą ani gotować, ani piec. Jednak w miarę upły­wu dni, polska gościnność, w której zo­stały wychowane, wzięła górę i panie upiekły wielkanocny kołacz z serem i baby podolskie, zapraszając kilkoro emi­grantów. Tak upłynął pierwszy dzień świąt. W drugi Maria Konopnicka i Ma­ria Dulębianka zaprosiły biednego emi­granta z Litwy – Talwaszewicza, który noce spędzał w przytułku dla ubogich. Biedak zjawił się w połatanym długim palcie i przeprosił, że nie może go zdjąć, gdyż pod spodem nie ma nic i jest zupeł­nie nagi. Nakarmiony i wyposażony w paczkę z żywnością, otrzymał po świę­tach ubranie, z prośbą, aby nie chodził w samym tylko palcie. Nasza poetka wspo­minała tę florencką Wielkanoc z rozrzew­nieniem.

Przez wiele lat Eliza Orzeszkowa nie tylko pisała, ale także prowadziła wielką działalność społeczną i chary­tatywną. Przedświąteczny czas wiel­kanocny należał do najbardziej praco­witych, Przygotowywano ogromne zapasy jajek, serów, mąki i masła.   Z majątków wielu przyjaciół ziemian nadchodziły wielkie paczki z domowy­mi wędlinami. Pieczono więc ciasta i przygotowywano obfite święcone dla 50 rodzin z Grodna, wspieranych przez panią Elizę i mecenasa Stanisława Nahorskiego. W 1889 roku sławna pisarka wraz z gronem uzdolnionych literacko panie­nek, które u niej mieszkały, upiekła 60 bab, tyleż kołaczy i odpowiednią liczbę mazurków. W Wielki Piątek wieczorem 50 potężnych łubianek o smakowitej za­wartości trafiło pod wskazane adresy. Niektóre dostarczała osobiście. Każda łubianka zawierała kołacz, babkę, ma­zurek, 20 malowanych jaj, pęto kiełba­sy, szynkę i kawał wędzonki. Do świą­tecznego koszyka, przeznaczonego m.in. dla biednych nauczycielek i szlachcia­nek dodawała jeszcze pani Eliza herba­tę, cukier i kawę.

I tak to właśnie nasi sławni świętowali...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz